Dane z CEIDG: Polacy niechętnie zakładają nowe firmy.
Są zniechęceni przez inflację, składki na ZUS i Polski Ład
W pierwszych dziesięciu miesiącach br. do rejestru CEIDG wpłynęło o 6% więcej wniosków dot. założenia jednoosobowej działalności gospodarczej niż w analogicznym okresie ub.r. W tym samym czasie o przeszło 8% wzrosła liczba wniosków dotyczących wznowienia JDG. Najwięcej takich firm powstało i wznowiło swoją działalność w woj. mazowieckim. Jednocześnie sporo wnioskodawców nie wskazało miejsca wykonywanej działalności, na co zezwala prawo. Zdaniem ekspertów, w najbliższym czasie jednak nie należy spodziewać się wzrostu liczby zakładanych firm. Znawcy tematu dodają też, że względna stabilizacja może nastąpić dopiero w II lub III kwartale przyszłego roku.
Wejście na rynek
Jak wynika z danych Ministerstwa Rozwoju i Technologii, od stycznia do października br. do rejestru CEIDG wpłynęło prawie 263,7 tys. wniosków dotyczących założenia jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 6% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków odnotowano ponad 248,7 tys. Ten wzrost jest oczywiście dobrą informacją dla gospodarki, co podkreśla radca prawny i doradca restrukturyzacyjny Łukasz Goszczyński. Jednak według eksperta, ta sytuacja w znacznej części może wynikać z konieczności optymalizacji kosztów pracy poprzez założenie tego typu działalności.
– W ub.r. pandemia nie sprzyjała otwieraniu firm. W tym roku warunki też są niekorzystne, głównie ze względu na inflację, a także wzrost kosztów surowców energetycznych i energii elektrycznej. Przedstawiony wzrost rok do roku nie jest duży. Na rynku działa przecież ponad 2 mln firm. Tego typu wahania nie wyznaczają jeszcze żadnych konkretnych trendów – komentuje Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Według tegorocznych statystyk, wniosków o założenie JDG było o ok. 106,6 tys. więcej niż wniosków dot. zamknięcia JDG (odpowiednio prawie 263,7 tys. – 157,7 tys.). Po pierwszych dziesięciu miesiącach 2021 roku różnica ta wyniosła ok. 114 tys. (ponad 248,7 tys. – blisko 134,7 tys.). Jak podkreśla ekonomista Marek Zuber, polska gospodarka hamuje. Nastroje przedsiębiorców i konsumentów są złe. Właściciele firm zmuszeni są do kończenia tego, co nie przynosi dochodu lub staje się zbyt trudne. Jednocześnie szukają nowych możliwości w myśl zasady, że kryzys to zmiana, czyli szansa.
– Wzrost liczby zakładanych JDG jest dość symboliczny i wynika raczej z tego, że przedsiębiorcy wciąż żyją w dużym zawieszeniu i niepewności. Obecna sytuacja w gospodarce jest dla nich mocno niekorzystna. I jak na razie nie widać jakichkolwiek symptomów poprawy. Proszę też zwrócić uwagę na to, że mamy kolejne zapowiedzi o podnoszeniu składek na ZUS i przez to sprawa dodatkowo się komplikuje. Całość zamyka tzw. Polski Ład, który jest oceniany przez większość przedsiębiorców, szczególnie tych najmniejszych, jako niekorzystne i szkodliwe dla nich rozwiązanie – mówi Adrian Parol, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny.
Biorąc pod uwagę podział na województwa, w tym roku najwięcej JDG powstało w mazowieckim – 26 261 (rok wcześniej – 30 675). Dalej mamy małopolskie – 15 947 (17 996), śląskie – 15 453 (17 743), wielkopolskie – 14 769 (17 628) i dolnośląskie – 14 152 (14 637). Na drugim końcu zestawienia widzimy opolskie – 3 108 (3 503), podlaskie – 4 139 (4 420) i lubuskie – 4 309 (4 788). Natomiast w 104 029 przypadkach nie wskazano miejsca wykonywania działalności, więc pole dot. województwa pozostaje puste (rok wcześniej – 67 138). Jak informuje MRiT, jest to oczywiście zgodne z ustawą. Osoba zakładająca JDG nie musi wskazywać miejsca wykonywanej działalności. Wówczas domyślnie przyjmuje się, iż działalność jest wykonywana na terenie całego kraju.
– Mazowieckie to jest duży obszar. W samej Warszawie mieszka ok. 2 mln osób. Jednak chcąc wyciągnąć wnioski dotyczące tego zestawienia, musielibyśmy porównać liczbę zakładanych JDG z liczbą mieszkańców danego województwa. Natomiast wpływ na pozostawianie pustego pola ma zapewne kilka czynników. Niektórzy przedsiębiorcy wychodzą z założenia, że skoro nie muszą podawać tej informacji, to jej nie wpisują. Ale mamy też osoby świadczące usługi informatyczne, co często oznacza pracę na odległość. Do tego dochodzą np. budowlańcy, którzy jeżdżą po całym kraju. Swoje obowiązki wykonują tam, gdzie są potrzebni – opisuje Jeremi Mordasewicz.
Z kolei według Adriana Parola, w przedmiocie szczegółowych danych z województw sytuacja jest dość prosta. Otóż w dużej mierze pokrywa się ona w zakresie ilości prowadzonych firm na danym terenie. Najwięcej JDG otwiera się z reguły w miejscach, gdzie od wielu lat widzimy najszerszą aktywność społeczną, bo tam jest największa szansa na potencjalny zysk i powodzenie misji gospodarczej.
Wznowienie działalności
Z udostępnionych danych wynika także, że w pierwszych dziesięciu miesiącach br. wpłynęły 132 tys. wnioski dot. wznowienia jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 8,1% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków odnotowano ok. 122,1 tys.
– Wzrost liczby wniosków dotyczących wznowienia działalności gospodarczej to również dobra informacja dla gospodarki. Jednocześnie zestawiając powyższe dane czy te dotyczące otwarć JDG z zamknięciami i zawieszaniem, nasuwa się wniosek, że sytuacja gospodarcza nie stwarza dzisiaj korzystnych warunków do prowadzenia biznesu. Coraz więcej małych firm znika z rynku, a trend ten wydaje się być dość trwały – podkreśla Łukasz Goszczyński.
Uwzględniając podział na województwa, w tym roku najwięcej JDG wznowiono w mazowieckim – 16 470 (rok wcześniej – 15 947). Następne na liście są pomorskie – 11 986 (11 581), śląskie – 10 879 (10 417), małopolskie – 10 814 (10 208) i zachodniopomorskie – 9 252 (9 086). Na końcu zestawienia znajdują się opolskie – 2 145 (2 126), świętokrzyskie – 2 502 (2 471) oraz lubuskie – 2 571 (poprzednio 2 517). Natomiast najwięcej wniosków było bez wskazania miejsca wykonywanej działalności – 20 613 (15 352).
– Jest wiele zmiennych, które w nadchodzących miesiącach mogą wpłynąć na liczbę zakładanych czy wznawianych JDG. Obawiam się jednak, że wzrośnie bezrobocie, ale nie za dużo, ponieważ mamy taki trend demograficzny. Zwalniane osoby będą rejestrować się w urzędach pracy jako bezrobotne, aby pobierać zasiłek przez pewien czas. Część z tych ludzi zacznie nieoficjalnie pracować. Dopiero kiedy skończą pobieranie świadczenia, to przystąpią do pracy lub założą JDG – analizuje ekspert Konfederacji Lewiatan.
Zwrot w połowie roku
Jak stwierdza radca prawny Adrian Parol, pod koniec 2022 roku i na początku 2023 roku raczej nie nastąpi wzrost liczby zakładanych nowych JDG. Ekspert ostrożnie szacuje, że bilans będzie na zero lub na lekkim minusie. Natomiast względna stabilizacja powinna się pojawić się dopiero w okolicach II lub nawet III kwartału przyszłego roku. Przy założeniu, że nic negatywnego nie wydarzy się w tym czasie. Wówczas ten stan może się przedłużyć. Podobnego zdania są też inni eksperci.
– Obecna sytuacja pogorszenia nastrojów będzie widoczna przynajmniej do połowy 2023 roku. Jeżeli już coś się zadzieje na plus, to największy rozwój JDG powinniśmy obserwować w branżach usługowych oraz w obszarze szeroko rozumianych nowych technologii – twierdzi Marek Zuber.
Z kolei według radcy prawnego i doradcy restrukturyzacyjnego Łukasza Goszczyńskiego, obecnie szalejąca inflacja, wysokie ceny nośników energii i niepewna sytuacja polityczna mają bezpośredni wpływ na decyzje przedsiębiorców o otwieraniu lub odwieszaniu działalności gospodarczej. Wszystkie czynniki wskazują na to, że trend ten utrzyma się na wysokim poziomie również w przyszłym roku. A sytuacja przynajmniej do czerwca nie ulegnie poprawie.
– Prognozując rozwój sytuacji, trzeba też zaznaczyć, że przedsiębiorcy skrupulatnie liczą każdą złotówkę i szukają oszczędności. Jednak coraz ciężej im to idzie, bo mechanizmy optymalizacyjne zostały już wdrożone praktycznie na każdym etapie działalności. I de facto teraz nie ma już na czym oszczędzać. Widząc to, przyszli przedsiębiorcy są poniekąd przerażeni taką perspektywą i zaczynają myśleć raczej o możliwości przebranżowienia się, a w ostateczności idą do kogoś na etat, często chcąc przeczekać turbulencje i odsunąć decyzję o założeniu własnej działalności – podsumowuje Adrian Parol, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny.