Jazz był, jest i będzie – wystawa fotografii Jacka Mirosława

 1-8 października 2024 r.

Galeria OKNA

Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lublinie

Wernisaż wystawy fotografii Jacka Mirosława ilustrujących koncerty w ramach Lubelskich Spotkań Wokalistów Jazzowych z lat 70.

Wernisaż odbędzie się 1 października 2024 roku (wtorek) o godz. 18.00 w Galerii OKNA MBP Lublinul. Peowiaków 12, I piętro.

Wystawa jest wspólną inicjatywą Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie
i Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”. W Galerii OKNA można ją oglądać do 8 października.

Jacek Mirosław (ur. 1944 w Lublinie) to fotoreporter, członek Lubelskiego Towarzystwa Fotograficznego, długoletni pracownik „Dziennika Wschodniego”, wcześniej znanego pod nazwą „Sztandar Ludu” i „Dziennik Lubelski”. Dokumentował życie społeczne i kulturalne Lublina oraz regionu. Wśród zdjęć jego autorstwa szczególne miejsce zajmują fotografie przedstawiające życie artystyczne, wśród nich koncerty odbywające się w ramach LSWJ:

W Chatce Żaka [też] były koncerty, to można było na scenę wchodzić sobie i dowolnie fotografować. Oni sobie tam jazzowali, tu publiczność, fotografowie wchodzili i sobie robili zdjęcie. To było bardzo dobre. Był taki luz. Rzadko kiedy można było tak swobodnie pofotografować.

Z początkiem lat 80. zaczął się trudny okres w historii lubelskiego jazzu, co obrazuje zawieszenie festiwalu z 10-letnią tradycją – Lubelskich Spotkań Wokalistów Jazzowych.
Koncerty jazzowe na szczęście wróciły do Lublina. Z inicjatywy Elżbiety Łazowskiej-Cwaliny i Lecha Cwaliny odbywały się na scenie Kawiarni Artystycznej Hades.
Tytuł wystawy nawiązuje do wypowiedzi Witolda Miszczaka, dziennikarza, muzyka i historyka jazzu, który zasłynął audycją „Jazz i Jazzmani”. Przez 30 lat, od 1972 roku, na antenie Radia Lublin prezentował muzyków jazzowych:

10 października 1992 roku przed wejściem na program, za piętnaście czternasta ówczesny sekretarz radia, świętej pamięci Andrzej Mickis przychodzi do mnie. Mój zresztą serdeczny przyjaciel. Mówi mi: „Witku, czy mówiono ci, że to już jest ostatnia twoja audycja?” Więc ja mówię: „Nie. Andrzej. Ale jestem twoim dłużnikiem do końca swoich dni. Bardzo ci dziękuję, żeś mi o tym powiedział”. (…) Minutkę przed zakończeniem audycji poprosiłem o włączenie mikrofonu, prowadziłem to na żywo. No i się pożegnałem ze słuchaczami w bardzo swoisty sposób: „Ponieważ po dwudziestu latach pracy przed mikrofonami Polskiego Radia dowiedziałem się proszę państwa dziś, tuż przed naszym spotkaniem, że jest to już ostatnie moje rendez-vous z państwem, chciałem państwu podziękować, za to że, polubiliście naszą wspólną muzykę, że polubiliście jazz. Może czasem polubiliście również mnie. No ja państwa lubię. Wręcz kocham. Podobnie jak te synkopy, które przez dwie dziesiątki lat nadawałem. Proszę państwa, głowa do góry. Jazz był, jest i będzie. Mówił Witek Miszczak”.